Aleksy Antkiewicz – Bombardier z Wybrzeża, który dał Polsce pierwszy medal olimpijski w boksie

W czasach powojennych, gdy Polska podnosiła się z gruzów, naród potrzebował bohaterów. Jednym z nich stał się Aleksy Antkiewicz – człowiek, który przyniósł polskiemu boksowi pierwszy w historii medal olimpijski. Dzięki swojej agresywnej, widowiskowej walce i atomowemu uderzeniu zyskał przydomek „Bombardier z Wybrzeża”. Choć miał wady techniczne i nienajlepszą pracę nóg, w ringu był drapieżny, a jego pięści potrafiły przewracać rywali większych nawet o dwie głowy.

Aleksy Antkiewicz wraz trenerem Feliksem Stammem (1947) Źródłko: Domena Publiczna Wikimedia

W czasach, gdy Polska dźwigała się z gruzów wojny, naród potrzebował bohaterów. Wśród nich znalazł się Aleksy Antkiewicz – pięściarz o agresywnym stylu, nieustępliwym charakterze i piorunującym ciosie. To on zdobył dla Polski pierwszy medal olimpijski w boksie, torując drogę całym pokoleniom przyszłych mistrzów. Choć w jego bokserskiej technice nie brakowało niedociągnięć, był wojownikiem z krwi i kości, a jego historia to opowieść o sile, upartości i poświęceniu.

Urodził się 12 listopada 1923 roku w Katlewie, ale sportowo związał się z Wybrzeżem – najpierw z Gdynią, później z Gdańskiem. Swoje pierwsze kroki w boksie stawiał w strażackim remizie na Oksywiu. Wybuch II wojny światowej przerwał jego młodzieńcze marzenia – został wywieziony na roboty przymusowe do Niemiec, gdzie pracował przy naprawie torów kolejowych. Trafił do obozu pracy w Burghausen, z którego wyzwoliła go VIII Armia USA. Po wojnie wrócił do Polski i całkowicie poświęcił się pięściarstwu.

Był niskiego wzrostu, nie miał świetnej pracy nóg, często „wpadał” na rywala, nie trzymając dystansu. A jednak nadrabiał wszystko niesamowitą dynamiką, charakterem i siłą ciosu. W ringu nazywano go „Bombardierem z Wybrzeża” – bo jego uderzenia miały moc nokautującą nawet dla wyższych i lepiej zbudowanych rywali.

W 1948 roku na igrzyskach olimpijskich w Londynie zapisał się w historii – zdobył brązowy medal w kategorii piórkowej (57,5 kg), stając się pierwszym medalistą olimpijskim w historii polskiego boksu i jednym z pierwszych bohaterów powojennego sportu. W półfinale przegrał nieznacznie na punkty z późniejszym mistrzem olimpijskim Ernesto Formentim, ale w walce o brąz pokonał Argentyńczyka Francisco Núñeza. Jego medal był symbolem nadziei i odbudowy – wzruszony Antkiewicz cieszył się z niego „jak dziecko”, a media zgodnie pisały, że jego sukces tchnął życie w cały kraj.

Cztery lata później, podczas igrzysk w Helsinkach w 1952 roku, sięgnął po srebrny medal – największy sukces w swojej karierze. Wówczas osiągnął status gwiazdy sportu – został uznany za najlepszego sportowca Polski w plebiscycie „Przeglądu Sportowego”, a jego nazwisko znali nie tylko kibice, ale i przeciętni obywatele. Do 1953 roku zdobywał medale również na mistrzostwach Europy (brąz w Warszawie) i pięciokrotnie sięgał po tytuł mistrza Polski.

Po zakończeniu kariery nie odszedł od boksu. Został trenerem, pracował z młodzieżą na Pomorzu – m.in. w Wybrzeżu Gdańsk i Czarnych Słupsk. Był wychowawcą wielu znanych pięściarzy, w tym medalistów olimpijskich: Henryka Dampca, Huberta Skrzypczaka i Kazimierza Adacha.

Zmarł 3 kwietnia 2005 roku, po długiej chorobie, w wieku 81 lat. Do końca życia był związany ze sportem, boks pozostał jego pasją, a pamięć o nim trwa do dziś. W historii zapisał się jako ten, który przecierał szlaki – nie tylko dla polskiego boksu, ale dla całego polskiego sportu po II wojnie światowej.

Aleksy Antkiewicz drugi z prawej (Źródło: Domena publiczna – Wikimedia Commons)

Dane sportowe:

  • Data urodzenia: 12.11.1923
  • Data śmierci: 3.04.2005
  • Kategorie wagowe: piórkowa, lekka
  • Sukcesy:
    • 🥉 Brązowy medal olimpijski – Londyn 1948
    • 🥈 Srebrny medal olimpijski – Helsinki 1952
    • 🥉 Brązowy medal mistrzostw Europy – Warszawa 1953
    • 5x mistrz Polski – 1947, 1948, 1949, 1950, 1951
  • Bilans amatorski: 215 zwycięstw, 27 porażek, 8 remisów

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 Komentarze
Najstarsze
Najnowsze Najwięcej głosów
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze
Przewijanie do góry