Arturo Gatti – serce wojownika, śmierć pełna tajemnic

Arturo Gatti był nie tylko bokserem – był symbolem odwagi i wojowniczego serca. Jego trylogia z Micky Wardem przeszła do historii, a walki pełne dramatyzmu uczyniły go ikoną ringowych bitew. Choć nie był technicznym perfekcjonistą, nadrabiał charakterem i nieustępliwością.

Poza ringiem jego życie coraz bardziej wymykało się spod kontroli. W 2009 roku zginął w Brazylii w tajemniczych okolicznościach. Oficjalnie – samobójstwo. Dla wielu jednak – morderstwo, w które mogła być zamieszana jego żona Amanda Rodrigues.

Arturo „Thunder” Gatti – wojownik z Montrealu

Urodził się 15 kwietnia 1972 roku we Włoszech, dorastał w Kanadzie. Zanim trafił na zawodowy ring, reprezentował barwy Kanady jako amator. Zadebiutował jako profesjonalista w 1991 roku i bardzo szybko zyskał reputację widowiskowego boksera z nieprawdopodobnym hartem ducha.

W 1995 roku zdobył tytuł mistrza świata IBF w wadze super piórkowej, pokonując Tracy’ego Pattersona. Ale prawdziwa legenda narodziła się kilka lat później – wraz z trylogią z Micky Wardem (2002–2003). Te trzy walki – brutalne, pełne zwrotów, prowadzone z sercem na dłoni – uznawane są za jedne z najlepszych w historii boksu zawodowego. Gatti przegrał pierwszą, wygrał dwie kolejne. Obaj bokserzy stali się po tej serii nieśmiertelni w oczach fanów.

Po tej serii Arturo zdobył tytuł WBC wagi lekkopółśredniej, który dzielnie bronił, aż do starcia z Floydem Mayweatherem w 2005 roku, który zdeklasował go technicznie. Gatti jeszcze kilka razy próbował wrócić, ale jego ciało nie było już takie samo. W 2007 roku ogłosił zakończenie kariery.

Nowe życie i… nowa mroczna historia

Po zakończeniu kariery Arturo Gatti osiedlił się w Montrealu, gdzie rozpoczął nowe życie z brazylijską modelką Amandą Rodrigues. Para miała burzliwy związek, pełen zazdrości, podejrzeń o zdrady, kłótni i agresji. Pomimo napięć, wzięli ślub i doczekali się syna.

W lipcu 2009 roku Gatti wraz z rodziną udał się do Brazylii, do kurortu Porto de Galinhas. Zamiast wypoczynku, doszło tam do tragedii.

11 lipca 2009 roku Gatti został znaleziony martwy w pokoju hotelowym. Miał ślady duszenia i rany głowy. Leżał na podłodze, a wokół jego szyi owinięty był pasek torebki. W pokoju była tylko jego żona Amanda oraz ich maleńki syn.

Policja natychmiast zatrzymała Amandę Rodrigues, podejrzewając ją o morderstwo. Motyw? Kłótnie o pieniądze, zazdrość i brutalne awantury, które – według świadków – trwały także podczas pobytu w Brazylii. Kobieta zaprzeczyła, jakoby miała związek ze śmiercią męża.

Zmiana wersji wydarzeń – i wiele pytań

Kilka dni później brazylijska policja… zmieniła kwalifikację czynu z zabójstwa na samobójstwo. Według nowej wersji Gatti miał być pijany, agresywny, a w akcie desperacji powiesił się na pasku swojej żony. Amanda została natychmiast wypuszczona i oczyszczona z zarzutów.

Ta decyzja wzbudziła oburzenie nie tylko w Kanadzie i USA, ale też wśród wielu ekspertów medycznych i śledczych. Pasek, na którym miał się powiesić, nie był przymocowany do żadnego punktu zaczepienia, a Gatti miał na ciele ślady, które bardziej wskazywały na duszenie i uderzenie tępym narzędziem, niż na samobójstwo.

Rodzina Gattiego, jego prawnicy i kibice na całym świecie domagali się wznowienia śledztwa. W 2011 roku prywatni śledczy w Kanadzie przeprowadzili własną sekcję zwłok – ich raport jednoznacznie wskazał, że Arturo Gatti został zamordowany. Mimo to sprawa nigdy nie została ponownie otwarta.

Co więcej, Amanda Rodrigues odziedziczyła cały spadek po Arturo Gattim, mimo że wcześniej podpisała intercyzę, która – zgodnie z relacjami prawników Gattiego – miała ją pozbawiać praw do majątku. Ostatecznie jednak kanadyjski sąd uznał, że Gatti zmienił testament i cały majątek, w tym domy, konta oraz prawa do przyszłych dochodów, przekazał właśnie jej.

Dziedzictwo niedokończonego życia

Śmierć Arturo Gattiego do dziś pozostaje tajemnicą. Jego postać, zamiast spoczywać w pokoju, na zawsze związana jest z pytaniami bez odpowiedzi. Czy naprawdę popełnił samobójstwo? Czy został zamordowany przez osobę, której ufał najbardziej? A może ktoś inny maczał w tym palce?

Jedno jest pewne – Gatti był wojownikiem, który zasługiwał na sprawiedliwość, nie na zapomnienie. Jego walki na zawsze pozostaną częścią historii boksu. Ale historia jego śmierci – to już osobny, mroczny rozdział, który wciąż domaga się zakończenia.

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 Komentarze
Najstarsze
Najnowsze Najwięcej głosów
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze
Przewijanie do góry