
Jeszcze kilka lat temu Fabio Wardley codziennie jechał pociągiem do Londynu, by pracować jako konsultant ds. rekrutacji. Zwykła biurowa praca, zero marzeń o wielkiej karierze sportowej, brak doświadczenia w boksie olimpijskim, żadnych juniorskich turniejów ani młodzieżowych mistrzostw. Dziś – po decyzji federacji WBO, która ogłosiła, że Oleksandr Usyk rezygnuje z tytułu – Wardley został pełnoprawnym mistrzem świata wagi ciężkiej. Jego historia to jeden z najbardziej nieprawdopodobnych awansów w nowożytnej historii boksu.
Od biura do ringu. Skąd wziął się Fabio Wardley?
Wardley urodził się w Ipswich i nigdy nie był częścią tradycyjnego systemu szkolenia. Zanim w ogóle pomyślał o zawodowym boksie, pracował „po cywilnemu” – w rekrutacji, w środowisku korporacyjnym. Boks pojawił się w jego życiu przypadkiem.
Zaczął dopiero w wieku około 20 lat, i to nie w klubie amatorskim, ale w tzw. white-collar boxing – rekreacyjnych walkach organizowanych dla pracowników biurowych. Startował w pojedynkach charytatywnych, bez wielkiej presji, bez profesjonalnych ambicji. Jak sam opowiadał, po kontuzji związanej z wcześniejszą grą w piłkę szukał nowej formy aktywności. Boks miał być tylko treningiem. Nigdy nie przypuszczał, że wejdzie na ring jako zawodowiec.
Nie miał nawet kilkunastu walk amatorskich, które w tej kategorii wagowej są standardem. Nie przeszedł przez system, który wypuścił takich zawodników jak Anthony Joshua czy Joe Joyce. Zamiast tego uczył się wszystkiego „na żywo”, rozwijając się pod okiem trenerskim Roba Hodginsa i później zespołu w Ben Davison Performance Centre.
Zawodowstwo: szybka droga do czołówki
Wardley od początku walczył agresywnie, instynktownie, z siłą, która zaskakiwała bardziej doświadczonych rywali. Jego styl — nieco nieczytelny, pełen dynamiki i odwagi — zwracał uwagę promotorów.
Kluczowym krokiem była jego walka z Josephem Parkerem, byłym mistrzem świata organizacji WBO. Wardley nie tylko mu dorównał, ale zwyciężył przez TKO w 11. rundzie. To właśnie ten pojedynek dał mu tymczasowe pasy WBO i WBA, otwierając drogę do walki o pełnoprawny tytuł.
Usyk rezygnuje z pasa. Wardley zostaje mistrzem
W historii boksu nie brakuje sytuacji, gdy mistrz jest pozbawiany tytułu w wyniku administracyjnych decyzji. Tak było i tym razem. Federacja WBO potwierdziła, że Oleksandr Usyk zrezygnował z tytułu, nie zamierzając bronić pasa przeciwko Wardleyowi.
W efekcie Anglik został podniesiony do pełnoprawnego mistrza świata WBO, bez konieczności stoczenia kolejnej walki. Choć nie zastąpi to sportowej weryfikacji w ringu, sam Wardley publicznie podkreślił, że nie zamierza być „mistrzem biurkowym” i że chce jak najszybciej udowodnić swoją wartość.
