W wielkim wieczorze boksu na gali w Yokohama Buntai, młody Amerykanin Ricardo „El Niño” Sandoval (26‑2, 18 KO) sprawił dużą niespodziankę, wygrywając z jednomyślnym punktem (!) starcie z japońskim mistrzem Kenshiro „The Amazing Boy” Terajim (25‑2, 16 KO), odbierając mu tytuły mistrzowskie WBA oraz WBC w wadze muszej (112 libr / 50,8 kg)

Sam pojedynek od pierwszych minut toczył się w szybkim tempie. Teraji starał się wykorzystać doświadczenie i pracę nóg, ale Sandoval od początku prezentował dużą aktywność i agresję. W czwartej rundzie to mistrz z Japonii zdołał rzucić rywala na deski, co wydawało się zwiastować powolne przełamanie Amerykanina. Jednak Sandoval nie tylko się podniósł, ale z każdą kolejną minutą przejmował inicjatywę w ringu, spychając faworyta do defensywy. W drugiej połowie walki coraz częściej trafiał mocnymi ciosami, skutecznie punktując i imponując kondycją. Po dwunastu rundach sędziowie Leszek Jankowiak i Joseph Gwilt punktowali wyraźnie na korzyść Sandovala (115–112 i 117–110), zaś Paweł Kardyni widział przewagę Terajiego 114–113.
Dla Kenshiro Terajiego, który dotąd uchodził za jednego z najlepszych pięściarzy w tej kategorii wagowej, była to druga porażka w karierze. Japończyk wcześniej zdobywał pasy WBC i WBA, a także planował unifikację z kolejnymi mistrzami. Porażka w rodzinnym kraju była więc ogromnym ciosem, tym bardziej że jego zespół liczył na szybkie rozmowy o walce z mistrzem IBF lub WBO. Sandoval z kolei przeżywa swój największy moment kariery – jeszcze rok temu walczył w mniej prestiżowych starciach w USA, a dziś znajduje się na szczycie światowej sceny.
Ricardo Sandoval poprawił swój bilans do 27 zwycięstw i 2 porażek, z czego aż 18 zakończył przed czasem. Po walce nie krył wzruszenia i przyznał, że to spełnienie marzeń, które realizował przez lata ciężkich treningów. Jego zwycięstwo w Japonii stawia go teraz w gronie najważniejszych zawodników wagi muszej i otwiera przed nim drzwi do kolejnych unifikacji. Nie wiadomo jeszcze, czy Teraji zdecyduje się na natychmiastowy rewanż, jednak biorąc pod uwagę jego doświadczenie i ambicje, taki scenariusz wydaje się bardzo prawdopodobny.
Sandoval udowodnił, że nie trzeba mieć medialnego rozgłosu ani wsparcia wielkich promotorów, by dotrzeć na szczyt. Wystarczy talent, odwaga i konsekwencja. Jego zwycięstwo zapisze się jako jeden z tych momentów, które przypominają, że w boksie nic nie jest przesądzone – nawet na terenie faworyta.
