Sonny Liston – mroczna legenda wagi ciężkiej

Nie znamy dokładnej daty jego narodzin, ani dnia, w którym odszedł. Wiemy za to, że był postacią, która budziła respekt – nie tylko na ringu, ale i poza nim. Jego związki z mafią, legendarne walki z Muhammadem Alim i fakt, że wzbudzał niepokój nawet w prezydencie Kennedym, to dopiero początek fascynującej opowieści. Przed Wami historia 'Wielkiego Niedźwiedzia’ – człowieka, którego wielu do dziś uważa za najbardziej przerażającego pięściarza w dziejach boksu.

Niektórzy pięściarze przegrywali już przed rozpoczęciem walki, dostrzegając przerażający wzrok Sonnyego Listona

Tajemnicze narodziny mistrza wagi ciężkiej

Charles „Sonny” Liston urodził się około 1930 roku w rodzinie dzierżawców którzy uprawiali ubogie ziemie w hrabstwie St. Francis w stanie Arkansas (Nie wiadomo kiedy dokładnie Sonny przyszedł na świat, gdyż w rodzinnym stanie jego rodziny Arkansas akty urodzenia były obowiązkowe dopiero w 1965 roku). Jego ojciec, Tobe, miał 13 dzieci z pierwszego małżeństwa, a z drugą żoną, Helen Baskin, doczekał się kolejnych dwunastu – Sonny był jednym z najmłodszych. Wychowywał się w biedzie i przemocy. Ojciec bił dzieci i zmuszał je do ciężkiej pracy w polu. Tobe Liston wymierzał Sonny’emu tak dotkliwe chłosty, że blizny były widoczne nawet po dziesięcioleciach.

Jedyne, co mój stary mi dał, to bicie” – powiedział Liston w jednym z późniejszych wywiadów.

Sam Liston nie potrafił czytać ani pisać, a jego dokładna data urodzenia do dziś nie jest znana – akt nigdy nie został odnaleziony. W połowie lat 40′ rodzina postanowiła przenieść się na północ, do najbliższego miasta St. Louis. Młody Liston w nowym miejscu zamieszkania szybko trafił na drogę przestępczości – stał się znany jako „Yellow Shirt Bandit” ze względu na charakterystyczną koszulę noszoną podczas rabunków.

W 1950 roku został skazany na 5 lat w Missouri State Penitentiary za napady z bronią w ręku i kradzieże. To właśnie tam za namową dyrektora więziennego, Liston po raz pierwszy wszedł na salę treningową. Wysoka postura, długi zasięg ramion i naturalna siła zrobiły wrażenie na strażnikach i trenerach. Gdy po dwóch latach został warunkowo zwolniony, rozpoczął treningi w lokalnym klubie i błyskawicznie wywalczył Złote Rękawice w wadze ciężkiej, pokonując w finale złotego medaliste Olimpijskiego z Helsinek, Ed’a Sanders’a.

Zdjęcie przedstawiające młodego Listona w jednej z policyjnych kartotek.

Początek zawodowej kariery

Sonny Liston zadebiutował na zawodowym ringu 2 września 1953 roku. Od pierwszych walk wyróżniał się niezwykle siłowym i bezlitosnym stylem. Jego ofensywa była brutalna, przytłaczająca – rywale często padali już w pierwszych rundach. Szczególne uznanie budził jego lewy prosty – szybki, precyzyjny i niezwykle mocny, uznawany dziś za jeden z najlepszych w historii wagi ciężkiej.

Wejście Listona do zawodowego boksu nie było jednak możliwe bez wsparcia finansowego. Tego udzielili mu ludzie powiązani ze światem przestępczym. W zamian Liston, zanim zdobył sławę, dorabiał jako egzekutor – zastraszał i odzyskiwał długi na zlecenie mafii. Choć te koneksje początkowo umożliwiły mu rozwój kariery, z czasem stały się ciężarem – wykorzystywano je, by go oczerniać, izolować i blokować jego dalszy awans w świecie boksu.

Floyd Patterson vs. Sonny Liston – dzień, w którym zmienił się świat wagi ciężkiej

25 września 1962 roku, Comiskey Park w Chicago. Tego wieczoru niemal 20 tysięcy widzów zasiadło na trybunach w napięciu, a przed milionami Amerykanów telewizory migotały obrazem dwóch zupełnie różnych postaci. Z jednej strony Floyd Patterson – ułożony, grzeczny, medialny mistrz, idol klasy średniej. Z drugiej – Sonny Liston, ponury olbrzym z kryminalną przeszłością, którego boją się nie tylko rywale, ale nawet zwykli obywatele.

Liston był obowiązkowym pretendentem, lecz wielu nie chciało tej walki. Nie chodziło tylko o sport. Cus D’Amato, trener i menedżer Pattersona, przez długi czas blokował starcie, obawiając się nie tyle stylu Listona, co jego powiązań z mafią. Przeciwnikiem tego pojedynku był również sam prezydent Stanów Zjednoczonych, John F. Kennedy. W prywatnych rozmowach z Floydem Pattersonem sugerował, by nie wchodził do ringu z człowiekiem, który według FBI miał „więcej wspólnego z półświatkiem niż z bokserską etyką”.

Mimo wszystko walka doszła do skutku. A gdy zabrzmiał pierwszy gong – wszystko potoczyło się błyskawicznie. Liston ruszył jak czołg. Potężne ciosy, wściekła presja, brutalna siła. Po zaledwie dwóch minutach i sześciu sekundach Patterson leżał znokautowany. Publiczność zamilkła. Trudno było uwierzyć, że mistrz tak po prostu zniknął pod ciężarem pięści nowego pretendenta.

Rok później, 22 lipca 1963 roku, w rewanżu w Las Vegas – historia się powtórzyła niemal co do sekundy. Patterson znów padł w pierwszej rundzie, tym razem po 2 minutach i 10 sekundach. Dwa najkrótsze mistrzowskie pojedynki w historii boksu wagi ciężkiej. I dwie demonstracje totalnej dominacji.

Liston został niekwestionowanym królem. Ale nie był uwielbiany. W przeciwieństwie do innych mistrzów, nie otaczano go podziwem. Media wciąż przypominały o jego więziennej przeszłości, o mafijnych koneksjach, o tym, że nie był „czystym symbolem Ameryki”. Był mroczny, milczący, nieprzystępny. Nawet gdy miał koronę na głowie – nie pasował do obrazu bohatera.

Upadek w cieniu Alego

W lutym 1964 roku Sonny Liston był na szczycie. Brutalny, niepokonany, uważany za niepowstrzymaną siłę natury. Miał za sobą dwa szybkie nokauty na Floydzie Pattersonie i pas mistrza świata wagi ciężkiej. Wszyscy oczekiwali kolejnej egzekucji – tym razem na pyskatym, młodym pretendentcie z Luizjany, który sam siebie nazywał „największym” – Cassiusie Clayu.

Clay był widowiskowy, arogancki, szybki i głośny. Ale bukmacherzy nie dawali mu większych szans – Liston był faworytem w stosunku 8:1. Dla większości ekspertów wynik był przesądzony. „To potrwa najwyżej trzy rundy” – powtarzano. Clay miał tylko biegać, gadać i paść pod gradem ciosów.

Pretendent robił jednak wszystko, by wejść Listonowi pod skórę. Na konferencjach darł się, prowokował, skakał wokół mistrza i nazywał go „dużym, brzydkim niedźwiedziem”. Podczas jednej z wizyt w Las Vegas, Clay zorganizował spotkanie, które przeszło do legendy. Wtargnął z ekipą do kasyna w którym przebywał czempion, a następnie zwyzywał Listona od najgorszych. Mistrz świata– znany z wybuchowego temperamentu – bez słowa wyciągnął pistolet z hukowymi nabojami i oddał kilka strzałów w powietrze. Clay, wpadł w panikę i uciekł z budynku, nie mając pojęcia, że stał się celem żartu.

A jednak podczas walki nie było mu do śmiechu. Mimo ogromnej przewagi fizycznej, Liston nie potrafił nadążyć za niesamowitym ruchem i refleksem Claya. W piątej rundzie miało miejsce coś jeszcze bardziej tajemniczego. Ali (jeszcze Cassius Clay) nagle zaczął mrugać, zasłaniać oczy, uciekać. Później wyznał, że nic nie widział – jego wzrok był zamglony, piekły go oczy. Istnieją podejrzenia, że ekipa Listona rozsmarowała na jego rękawicach drażniącą maść stosowaną na rany, i Liston, ocierając rękawicą twarz Claya, doprowadził do chwilowej ślepoty. Mimo to Clay przetrwał rundę i – ku zdumieniu świata – odzyskał kontrolę. Po szóstej odsłonie, Liston pozostał na stołku. Tłum oszalał. Pretendent został mistrzem. A świat boksu – zamarł.

Wkrótce potem Clay ogłosił, że przechodzi na islam i zmienia nazwisko na Muhammad Ali. Współpracował z Nation of Islam, przyjaźnił się z Malcolmem X, był wszędzie – w gazetach, w telewizji, na ustach opinii publicznej. Liston, do tej pory mroczny dominator, nagle stał się przeszłością. Rewanż się przeciągał. Polityka, religia, napięcia społeczne – wszystko to nakładało się na sportowy konflikt.

Druga walka z Alim, jeszcze większe kontrowersje

Druga walka Sonny’ego Listona z Muhammadem Alim, rozegrana 25 maja 1965 roku w Lewiston, od samego początku była naznaczona napięciem i nieufnością. Nie dość, że pojedynek odbył się w kameralnej hali w stanie Maine, bez wielkiej oprawy i bez tłumów, to już sam przebieg walki wprawił obserwatorów w osłupienie.

Ali, znany ze swojej szybkości i nieprzewidywalności, zaskoczył Listona krótkim prawym sierpowym w pierwszej rundzie. Cios trafił idealnie w szczękę – choć wielu widzów go nie zauważyło, dlatego natychmiast ochrzczono go mianem phantom punch – ciosu widmo. Sonny Liston runął na deski.

I wtedy zaczęło się zamieszanie.

W ringu jako sędzia główny występował nie kto inny, jak były mistrz świata wagi ciężkiej – Jersey Joe Walcott. Choć miał ogromne doświadczenie jako bokser, jako arbiter nie poradził sobie z sytuacją. Zamiast natychmiast rozpocząć odliczanie nokdaunu, skupił się na… odprowadzeniu rozwścieczonego Alego do narożnika. Ali bowiem nie poszedł zgodnie z zasadami do neutralnego narożnika – zamiast tego stał nad Listonem i krzyczał, gestykulując, wręcz zachęcając go do wstania. „Wstawaj! Nikt ci nie uwierzy!” – miał wrzeszczeć.

Walcott wahał się. Nie wiedział, czy rozpocząć liczenie, czy najpierw zaprowadzić porządek. Zdezorientowany, próbował rozdzielić zamieszanie, nie mając świadomości, ile dokładnie czasu minęło od momentu upadku Listona. Gdy w końcu Liston wstał, wydawało się, że walka może trwać dalej. Ale wtedy – po krótkiej wymianie spojrzeń z osobami przy ringu – Walcott podbiegł do osób przy ringu, a sami bohaterowie owej walki kontynuowali starcie. Walcott zdezorientowany po chwili rozdzielił zawodników, a następnie ogłosił zwycięstwo Aliego przed czasem.

Publiczność była zdezorientowana. Komentatorzy nie wiedzieli, co się stało. Nie było oficjalnego liczenia, nie było klarownego momentu zakończenia walki. Walcott później przyznał, że nie wiedział, ile sekund Liston leżał na deskach, dlatego decyzję podjął po konsultacji z czasomierzem spoza ringu.

Chaos, dezorganizacja i brak profesjonalizmu w ringu sprawiły, że spekulacje o ustawieniu walki tylko się nasiliły. Wiele osób uznało, że cała scena była farsą – i choć zdjęcia oraz późniejsze analizy pokazały, że cios Alego był realny i skuteczny, to okoliczności zakończenia starcia na zawsze pozostawiły cień wątpliwości.

Rewanż, który miał rozwiać wszelkie kontrowersje po pierwszej walce – tylko je pogłębił.

Najbardziej znane zdjęcie w świecie boksu, przedstawia Aliego stojącego nad znokautowanym Listonem podczas ich drugiego starcia

Powrót z wygnania – ostatnia ofensywa Listona

Po drugim, niezwykle kontrowersyjnym starciu z Muhammadem Alim, Sonny Liston zniknął z bokserskich radarów. Przez ponad rok nie pojawiał się w ringu. Wielu uważało, że to definitywny koniec byłego mistrza. Ale Liston – przyzwyczajony do życia w cieniu – nie zamierzał składać broni.

W 1966 roku wznowił karierę, choć nie w Stanach Zjednoczonych. Schronienia i nowych szans szukał w Europie. Między lipcem 1966 a kwietniem 1967 stoczył cztery walki w Szwecji – wszystkie zakończone efektownymi nokautami. Starcia były współorganizowane przez legendarnego Ingemara Johanssona, byłego mistrza świata wagi ciężkiej. Jednym z pokonanych rywali był Amos Johnson – były partner sparingowy Listona, który niedawno sprawił niespodziankę, pokonując Brytyjczyka Henry’ego Coopera.

Choć Liston wygrywał i wyglądał imponująco, wciąż był niewygodną postacią. Gdy w 1967 roku World Boxing Association ogłosiło turniej mający wyłonić nowego mistrza świata – po tym jak Muhammad Ali został pozbawiony tytułu za odmowę służby wojskowej – Listona nie dopuszczono do udziału. Jego przeszłość, powiązania i kontrowersje były zbyt świeże.

Nie zrażony, wrócił do USA i rozpoczął marsz w górę rankingu. Rok 1968 był jego najlepszym od lat – wygrał siedem walk, wszystkie przez nokaut. W lipcu zmierzył się z piątym w rankingu Henrym Clarkiem – walka była transmitowana w całym kraju. Publiczność zobaczyła starego, niebezpiecznego Listona – twardego, silnego, bezlitosnego. Zwyciężył przez techniczny nokaut w siódmej rundzie, a wielu ekspertów zaczęło szeptać o możliwym pojedynku z Joe Frazierem. Sam Liston wypalił wtedy pewnie: „To byłoby jak strzelanie do ryb w beczce”.

Między 1966 a 1969 rokiem wygrał 14 kolejnych walk, 13 z nich przez nokaut. Wydawało się, że droga do tytułu znów stoi otworem. Ale w grudniu 1969 roku stanął naprzeciw niepozornego Leotisa Martina. Liston powalił go lewym sierpowym już w czwartej rundzie i dominował większość pojedynku. Ale Martin nie poddał się – w dziewiątej rundzie zaskoczył Listona kontrą i znokautował go.

Zwycięstwo okazało się dla Martina pyrrusowe – w trakcie walki doznał poważnego urazu oka, który zakończył jego karierę…

Sonny Liston jeszcze raz wszedł do ringu – w czerwcu 1970 roku. Jego przeciwnikiem był przyszły pretendent do tytułu mistrza świata, Chuck Wepner. Walka była brutalna i jednostronna – Wepner nie miał wiele do powiedzenia. Po dziewięciu rundach, z rozciętymi powiekami i złamanym nosem, jego narożnik rzucił ręcznik. Wepner potrzebował 72 szwów. Po latach wyznał:
„Walczyłem z Foremanem i Alim. Ale to Sonny Liston był najmocniejszym pięściarzem, z jakim kiedykolwiek się zmierzyłem”.

To było ostatnie zwycięstwo Sonny’ego Listona. Zapowiadał powrót, kolejne pojedynki, nową szansę. Ale żadna z nich już nie nadeszła.

Twarz Chucka Wepnera zalana krwią podczas walki z Listonem

Cisza w Las Vegas – śmierć Sonny’ego Listona

Piątego stycznia 1971 roku, w skromnym domu przy Ash Avenue w Las Vegas, Geraldine Liston wróciła z dwutygodniowej podróży. Już od progu coś było nie tak. W powietrzu unosił się ciężki, nieprzyjemny zapach. Wchodząc do sypialni, zastała dramatyczny widok: jej mąż, Sonny Liston, leżał martwy na podłodze, obok połamanego podnóżka. Wyglądało to tak, jakby rozbierając się do snu, stracił równowagę i runął w tył, uderzając o mebel.

Zamiast natychmiast wezwać służby, Geraldine zadzwoniła do adwokata męża i jego lekarza. Policję powiadomiła dopiero po dwóch lub trzech godzinach. Gdy funkcjonariusze przybyli na miejsce, rozpoczęło się śledztwo, które do dziś pozostaje źródłem licznych kontrowersji i teorii spiskowych.

Śledczy nie znaleźli śladów włamania ani oznak przemocy. W kieszeni spodni Listona odkryto pół uncji marihuany, a w kuchni – balon z ćwierć uncją heroiny. Ale brakowało najważniejszego: strzykawek, łyżki, opaski uciskowej – wszystkiego, co potrzebne do zażycia narkotyku dożylnie. Pomimo to sierżant Dennis Caputo z policji w Las Vegas stwierdził: „Wszyscy wiedzieli, że Sonny był uzależniony od heroiny. Cały departament o tym wiedział”. Oficjalną przyczyną śmierci ogłoszono zator płucny i niewydolność serca, choć w jego ciele wykryto również ślady produktów ubocznych heroiny – w ilościach niewystarczających do jednoznacznego stwierdzenia przedawkowania.

A co ze śladami po igłach? Zaledwie miesiąc przed śmiercią Liston trafił na krótko do szpitala z powodu wypadku. Davey Pearl (Przyjaciel i nieoficjalny menadżer Listona) wysunął teorię, że ślady po igłach pochodzą od wenflonu, który wówczas otrzymał:

„Nienawidził igieł z całego serca. Kilka razy, wiesz, zaczynał mieć katar albo coś w tym stylu, lekkie przeziębienie, a ja mówiłem: Chodź, Sonny, zabiorę cię do lekarza. Nie chciał iść do lekarza”.

Mildred Stevenson, gospodyni Sonny’ego, poparła słowa Pearl:

„Pan Liston nie chciał się szczepić na zwykłe zastrzyki, na przeziębienie czy grypę, bo nienawidził igieł. Był silnym, zdrowym mężczyzną, nie cierpiał na depresję, z pewnością nie miał skłonności samobójczych. Myślę, że pan Liston został zamordowany”.

Ślady igieł, które nie pasują do legendy

W lewej zgięciu łokcia Listona znaleziono tkankę bliznowatą – ślad mogący wskazywać na częste zastrzyki. Jednak wielu ludzi z bliskiego otoczenia Listona nie wierzyło w wersję o heroinie. Wprost twierdzili: Sonny panicznie bał się igieł.

Sędzia bokserski/menadżer Listona Davey Pearl, dentysta Nick Ragni, a także ojciec Edward Murphy i żona Geraldine – wszyscy zgodnie twierdzili, że Liston unikał nawet podstawowej opieki zdrowotnej, jeśli wiązała się ona z iniekcjami. „Wolał mieć grypę niż dostać zastrzyk”, wspominała Geraldine. Nawet przed planowanym wyjazdem do Afryki w 1963 roku odmówił szczepień i odwołał podróż.

Kilka tygodni przed śmiercią Liston uczestniczył w wypadku samochodowym. Trafił do szpitala z urazem szyi. Jego trener, Johnny Tocco, wspominał później, że Sonny był bardziej roztrzęsiony z powodu śladu po igle niż samego wypadku. „Patrzcie, co mi zrobili!” – miał powiedzieć, wskazując na mały bandaż. Tocco podejrzewał, że to właśnie ten zastrzyk w szpitalu zostawił ślad, który później uznano za ślad po rzekomym samodzielnym zażyciu heroiny.

Teorie i niedopowiedzenia

Wokół śmierci Listona szybko narosło wiele spekulacji. Jedna z wersji głosiła, że został zamordowany przez gangsterów, z którymi pracował jako windykator. Gdy domagał się większego udziału w zyskach, miał zostać odurzony, a następnie otrzymać „gorącą dawkę”. Z kolei znany hazardzista Lem Banker utrzymywał, że Liston został zamordowany przez handlarzy narkotyków, którzy podejrzewali go o współpracę z policją po tym, jak widziano go podczas nalotu na dom dilera Earla Cage’a.

Jeszcze inna teoria sugerowała, że Liston miał otrzymać wynagrodzenie od mafii za „przegraną” w ostatniej walce z Wepnerem. Listona miał kategorycznie odrzucić propozycję, a następnie zmasakrować Wepnera. Miał również rzekomo zaczął grozić, że opowie mediom o całym procederze – co mogło przypieczętować jego los.

Wersja najbardziej dramatyczna pochodziła od samego Johnny’ego Tocco. Trener twierdził, że został wezwany do domu Listona 1 stycznia, na prośbę zaniepokojonej Geraldine. W domu zastał zamknięte drzwi, samochód na podjeździe, a w środku – ciało Sonny’ego z igłą wystającą z ramienia. Tocco miał rzekomo opuścić miejsce przed przybyciem policji, nie chcąc zostać wplątany w sprawę.

Biograf Paul Gallender twierdził, że wielu policjantów wiedziało o śmierci Listona na długo przed oficjalnym zawiadomieniem – i pozwolili mu „zgnić”, by historia przeszła bez echa.

Nagrobek bez wyjaśnień

Sonny Liston został pochowany na cmentarzu Paradise Memorial Gardens w Las Vegas. Na jego płycie nagrobnej widnieje proste, ale przejmujące słowo:
„Człowiek”. Nie ma na nim dokładnej daty urodzenia, ani dokładnej daty śmierci. Gdyż w obu przypadkach nic nie jest pewne.

Tak zakończyło się życie jednego z najbardziej tajemniczych, niejednoznacznych i budzących strach mistrzów w historii boksu. Do dziś nikt nie wie na pewno, jak i dlaczego zmarł. Ale jedno jest pewne – Sonny Liston był kimś, kogo zapomnieć się nie da.

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 Komentarze
Najstarsze
Najnowsze Najwięcej głosów
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze
Przewijanie do góry